Nie potrafię funkcjonować w taki gorąc. Słowa mi się plączą, robię jedną rzecz kilkakrotnie, żeby zrobić ją dobrze, gdy tylko podniosę się z pozycji leżącej, zaraz zaczyna mi kręcić się w głowie, pojawiają się mroczki i ogólnie czuję się jakby ktoś przyłożył mi w głowę kowadłem. A najgorzej jest, gdy muszę wykonać jakąś ciężką pracę fizyczną. Może i to zrobię, ale później trzeba będzie mnie reanimować i mówić do mnie jedno zdanie trzy razy, by chociaż urywkami dotarło do mojego przegrzanego mózgu.
Nie znoszę upałów.
Co prawda w zimie narzekałam na zimno, ale teraz chętnie wlazłabym do lodówki i nakleiła na nią kartkę z napisem "Nie otwierać do gwiazdki". Powyżej trzydziestu stopni ja nie żyję, ja wegetuję.
Wróciłam z wakacji. Jeśliby to ode mnie zależało, to zostałabym tam jeszcze z dwa tygodnie. Chociaż było momentami ciężko i wyczerpująco, nie zamieniłabym tego wyjazdu na żaden inny, nawet gdyby mi zaproponowano miesiąc na Hawajach z pełną obsługą i za darmo. I mówię tutaj serio :)
Jednak nie tylko mi jest gorąco. Maciejka też marudzi :)
 |
Ło Jeżu, jak gorąco! Rozpuszczę się, zostanie po mnie tylko stopiony plastik i kupka włosów. Cahan, zrób coś z tym!
-Ale co?
-Zabierz mnie nad rzekę! |
 |
C-Ale tam jest jeszcze goręcej niż tutaj...
M-Ale jest woda! I ja chcę wodę... O, patrz, zdjęcia z działki, jeszcze zaległe... Ale wtedy była fajna temperatura... |
 |
M-Ej, Cahan... |
 |
M- Ja i tak sprawię, że zabierzesz mnie nad rzekę. Hie, hie. |
No i cóż mi pozostało, muszę iść nad rzekę, zanim ona wpadnie na jakiś genialny pomysł :)
Pozdrawiam!