sobota, 7 lutego 2015

sukienka i pierwsza próba repaintu

Uznałam, że Laurence należy się coś od plastikowego życia, więc dostała sukienkę. Świeżo spod igły, więc dopiero gdy obrabiałam zdjęcia zauważyłam, że tasiemki nie mają opalonych końcówek.  To pierwsza taka sukienka, więc nie wyszła najpiękniej, ale i tak pasuje mi do Laury. W mojej głowie jest właśnie taka delikatna i dziewczęca, a Thea ma mój charakter, czyli jest twarda, silna i woli spodnie (szkoda, że je właśnie najciężej uszyć... :) )

Tak wygląda owa złamana ręka. Wyraźnie widać drucik, ale działa i to jest najważniejsze :)


A to tytułowa próba repaintu. Kupiłam "U Chińczyka" klona za pięć złotych (takiego, co to ma brązową głowę, białe ciało, a włosy same wypadły) i niczym nie zabezpieczając pomalowałam. To pierwszy raz, jak coś takiego robię, więc mam nadzieję, że można mi wybaczyć pewne błędy i niedociągnięcia :)

Niestety, jako że nie miałam czym zabezpieczyć, czarne pastele się lekko rozmazały. To przez to te plamy :(

Życzę miłego weekendu :)



2 komentarze:

  1. Laura Draka mej córki też miała kłopoty
    z łapką - nie, z nóżką - a łapką to była
    moja Laguna - obie poklejone poxipolem :)

    OdpowiedzUsuń